poniedziałek, 30 września 2024

"Rok 2022" Wojciech Kulawski

 Czy mieliście czasem tak, że wstajecie i mieliście coś zrobić ale zupełnie wyleciało wam z głowy co? A co byście zrobili gdybyście się obudzili w pokoju wielkości celi i nie pamiętali co tam robiliście. Tak właśnie miał jeden z bohaterów książki Wojciecha Kulawskiego.

Jak doskonale wiecie Wojtek pisze kryminały, więc i w tej powieści znajdziecie zagadkę kryminalną. Zacznijmy jednak od początku.

Jesteśmy w starym dworku Rozenbergów, gdzie na cele rządowe zostało zrobione sanatorium szkoleniowe do "pracy dobrowolnej". Jest to również czas, gdzie dwie strony rządzące się biją o stołek. Aby przekonać wyborców do programu "pracy dobrowolnej" zostaje do ośrodka wysłany dziennikarz śledczy Adam Wolański. Ma za zadanie ukazać prawdziwe oblicze programu. Niestety podczas pobytu w ośrodku coś idzie nie tak i traci pamięć. 

Od tego momentu akcja nabiera tempa. Adam próbuje sobie przypomnieć co się wydarzyło przed utratą pamięci, w między czasie ma halucynacje, w których poznaje Cecylię Rozenberg.  Duchy z przeszłości  pragną aby upublicznił wydarzenia z przed wielu lat. Aby zbrodnie jakie zostały dokonane w Dworku Rozenbergów zostały ujawnione.

Na kartach powieści poznajemy trochę historię pierwszych właścicieli dworku , to w jaki sposób dworek przechodził na kolejnych spadkobierców. Poznajemy prawdę jak wyglądają szkolenia. Jak zawsze autor sprytnie dawkuje nam wiedzę, wplatając w fabułę wizje jednego z bohaterów. Nie brakuje zagadek, tajemnych korytarzy, morderstw nie tylko obecnych, ale też z przed lat. Akcja jest z warta i spójna, język lekki i przystępny. Książka wciąga i ciężko się oderwać nim poznasz odpowiedź na nurtujące cię pytania. Których w trakcie czytania przybywa. 

Jeśli chcesz poznać Adama, dowiedzieć się jak doszło do utraty pamięci, jakie tajemnice pozna, a przede wszystkim kto się okaże sprzymierzeńcem. Dowiesz się sięgając po powieść. Tylko uważaj- powieść wciąga i ciężko ją odłożyć dopóki nie poznasz całej prawdy. 

czwartek, 12 września 2024

"In nomine diaboli" Maks Dieter

 Jest to kolejna powieść Maksa jaką miałam okazję przeczytać. Jednak ta w przeciwieństwie do "Strażnik piekła" jest bardziej kontrowersyjna, gdyż porusza temat wiary w Boga. Sam autor na wstępnie wspomina jakimi powieściami się kierował by oddać klimat w książce. Przyznam, że książkę płynnie się czytało i obstawiała bym, że bohaterka, która była niewinną ofiarą szybciej przejdzie na stronę zła.


Czytając książkę, że Anzelm kieruje tak jej losem aby zwątpiła i wyrzekła się wiary chrześcijańskiej. Po mimo oskarżeń o czary i tortur, które miały ją zmusić do przyznania ta dzielnie wierzyła, że Bóg jest miłosierny.

Książka pokazuje po części co się działo w tamtych czasach, które momentami nie wiele się różnią od obecnych ( patrząc na to co się dzieje w kościołach). Maks w powieści obnaża postępowanie kościoła i szlachty względem niżej urodzonych. 

Mimo, że Dorota wpakowała się w jeszcze większe kłopoty oskarżając biskupa o gwałt wykazała się wielką odwagą, determinacją. Pokazała również swoje szlacheckie pochodzenie mimo, że nie zostało sformalizowane. 

Koniec XVII wieku jest czasem gdzie czarownice palono na stosie, a za taką została uznana Dorota. Lecz zanim dochodzi do tego tragicznego momentu, jej wiara w Boga zostaje zachwiana, a ciało wystawione na katusze przez tortury. 

Jak młoda kobieta z domieszką krwi szlacheckiej sobie radziła w tak trudnym momencie życia i jak się skończyła walka. Dowiecie się sięgając po książkę. Prywatnie powiem, że wykazała się dużym chatem ducha i jeszcze większą wiarą. Nie jeden na jej miejscu by dawno zmiękł i przyznał się do wszystkiego czego nie popełnił. Dorota jednak szukała sprawiedliwości z nadzieją, że już żadna młoda dziewczyna nie zostanie skrzywdzona. 

Kto wyszedł zwycięsko z całej sytuacji a kto poniósł klęskę ciężko stwierdzić jednoznacznie. Niech każdy oceni sam.

piątek, 6 września 2024

"Legenda" Jolanta Bartoś

 O książkach Jolanty mogę powiedzieć jedno - biorę w  ciemno. Autorka idealnie trafia w mój gust czytelniczy co sprawia, że książka w jeden wieczór zostaje pochłonięta. Lecz to nie jedyny plus powieści. Książka jest osadzona w czasach obecnych ale jakby równolegle bohaterka przenosi się do czasów zamierzchłych, gdzie życie zwalnia a pojęcie medyk nie istnieje. Za to są słowiańskie demony, guślarze, wiedźmy i straszna klątwa przed lat.

    Książka jest napisana przyjemnie i lekko mimo zaczerpnięcia słowiańską kulturą i wierzeniami. Nie brakuje wątku romantycznego jak i trochę, tak tyci horroru. Zagłębiając się w stronnice historii poznajemy Rozalię i Lilianę, którym babcia w dzieciństwie opowiadała legendy. W tedy dziewczynki jeszcze nie wiedziały o strasznej klątwie na nich ciążącej. 

Z biegiem lat Rozalia przestała wierzyć w te opowieści w przeciwieństwie do jej siostry, która chciała uwolnić księżniczkę zaklętą w Strzygę. Od tamtej pory Rozalia zaczyna swoją przygodę i na nowo zaczyna wierzyć w legendy i mity. Miłość do siostry napędza jej działania mimo wewnętrznego uporu, że bajki opowiadane przez babcie nie są prawdziwe. 

Czy Rozalia przyzna się sama przed sobą i na nowo uwierzy w słowiańskich bogów. Odnajdzie siostrę i przełamie ciążącą na jej rodzinie klątwę? Kto okaże się jej sprzymierzeńcem, a kto będzie chciał jej zguby? Czy klątwa księżniczki zaklętej w Strzygę zostanie przełamana? Jakie przygody przeżyje i jaki wpływ będzie mieć ta przygoda na bohaterkę dowiecie się jedynie czytając książkę. 

Od siebie tylko powiem, że warto zatracić się w tej historii, tak jak ja to uczyniłam.  Ale uważajcie na siebie, zło nigdy nie śpi - historia sprawi, że nic już nie będzie takie jak dawniej. Miejcie się na baczności.

czwartek, 5 września 2024

"Dziewczyna z Konstancina" Witold Horwath

 Będąc na grupie recenzenckiej korzystam z możliwości poznania nowych autorów i ich stylów pisarskich. Tym razem podjęłam współpracę z Witoldem i jego Haneczką 😉. "Dziewczyna z Konstancina" to kryminał rozgrywający się w Warszawie międzywojennej, gdzie kobiety w policji były rzadkością.

    W ten sposób poznajemy Hannę, która jest "policjantką" ( w tym czasie oficjalnie kobiety nie mogły zajmować tego stanowiska), która jest jedyną kobietą na posterunku. Pomaga Sarence rozstrzygnąć sprawę morderstwa znanego adwokata. Tropy prowadzą do kilku podejrzanych, którzy na pierwszy rzut oka najbardziej do sprawy pasują. Największy wpływ na progres w dochodzeniu miały zeznania świadka, który widział sprawcę ale również intuicja samej Haneczki. Rozwiązanie sprawy nie jest takie oczywiste.

Witold oddał idealnie klimat tamtych czasów, przez opis jak i język używany przez bohaterów. Akcja toczy się od pierwszych stron książki i z każdą następną coraz bardziej wciąga. Wątek kryminalny jest ciekawie zarysowany, zawiły do tego intryga i kolejne poszlaki, które nie rozwiązują od razu sprawy a nawet czasem przysłaniają sprawcę. Fabuła dynamicznie prowadzona a historia wciąga. 

    Momentami mamy okazję poznać trochę bliżej bohaterów i zobaczyć jak koledzy spostrzegają zdolności Hanki. Sama Pani komisarz korzysta ze swoich atutów aby rozwiązać kilka języków. Po mimo, że głównym wątkiem książki jest znalezienie mordercy, nie brakuje w nim momentów romantycznych. Autor umiejętnie przedstawił sprawę z różnych perspektyw ( z punktu widzenia danego bohatera) tak, że w tym wszystkim nie ma możliwości się pogubić a bardziej rozszerzyć horyzont sytuacyjny.

Tak samo jak mamo dochodzenie jest opisane z perspektywy bohaterów, tak samo autor zachował umiejętne pokazanie jak każdy z nich odbiera Policjantkę, nie oszczędzając przy tym zabawnych sytuacji. 

" Niestety, policjantowi trudno wyrwać się że świata zbrodni, bo tkwi w nim jak w bagnie, żeby nie użyć skatologicznego porównania..."

 

    Książka jest takim spoistym misz maszem. Wątek kryminalny przeplata się z romantycznym, a w tle trochę z komedii sprawia, że powieść lekko się czyta. Piękne opisy tamtych czasów sprawiają, że od razu przenosisz się w tamto miejsce. Momentami możesz odczuć, że wcielasz się w samą panią detektyw co dodaje dodatkowego uroku powieści. 

Tak jak wspominałam akcja książki toczy się wokół morderstw, w trakcie czytania i zbierania poszlak dowiadujemy się o kolejnych. Żaden trup nie ułatwia rozwiązania sprawy a nanosi kolejne pytania. Jeśli chcesz podążyć śladem "Dziewczyny z Konstancina" i razem z nią rozwiązać sprawę - sięgnij po książkę.

Ps. Zacznij od Lisicy nie tak jak ja od końca, a nie długo się okaże, że od środka nawet 😂😂 Już niebawem autor wyda kolejny tym razem trzeci tom cyklu "LISICA"