czwartek, 12 września 2024

"In nomine diaboli" Maks Dieter

 Jest to kolejna powieść Maksa jaką miałam okazję przeczytać. Jednak ta w przeciwieństwie do "Strażnik piekła" jest bardziej kontrowersyjna, gdyż porusza temat wiary w Boga. Sam autor na wstępnie wspomina jakimi powieściami się kierował by oddać klimat w książce. Przyznam, że książkę płynnie się czytało i obstawiała bym, że bohaterka, która była niewinną ofiarą szybciej przejdzie na stronę zła.


Czytając książkę, że Anzelm kieruje tak jej losem aby zwątpiła i wyrzekła się wiary chrześcijańskiej. Po mimo oskarżeń o czary i tortur, które miały ją zmusić do przyznania ta dzielnie wierzyła, że Bóg jest miłosierny.

Książka pokazuje po części co się działo w tamtych czasach, które momentami nie wiele się różnią od obecnych ( patrząc na to co się dzieje w kościołach). Maks w powieści obnaża postępowanie kościoła i szlachty względem niżej urodzonych. 

Mimo, że Dorota wpakowała się w jeszcze większe kłopoty oskarżając biskupa o gwałt wykazała się wielką odwagą, determinacją. Pokazała również swoje szlacheckie pochodzenie mimo, że nie zostało sformalizowane. 

Koniec XVII wieku jest czasem gdzie czarownice palono na stosie, a za taką została uznana Dorota. Lecz zanim dochodzi do tego tragicznego momentu, jej wiara w Boga zostaje zachwiana, a ciało wystawione na katusze przez tortury. 

Jak młoda kobieta z domieszką krwi szlacheckiej sobie radziła w tak trudnym momencie życia i jak się skończyła walka. Dowiecie się sięgając po książkę. Prywatnie powiem, że wykazała się dużym chatem ducha i jeszcze większą wiarą. Nie jeden na jej miejscu by dawno zmiękł i przyznał się do wszystkiego czego nie popełnił. Dorota jednak szukała sprawiedliwości z nadzieją, że już żadna młoda dziewczyna nie zostanie skrzywdzona. 

Kto wyszedł zwycięsko z całej sytuacji a kto poniósł klęskę ciężko stwierdzić jednoznacznie. Niech każdy oceni sam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz