poniedziałek, 10 czerwca 2024

"Gwardia Słonecznej" Paweł Kopijer

     Recenzja tej książki sprawia mi ogromną radość. Powodów jest kilka :). Przede wszystkim byłam jedną z Beta czytelników, więc miałam okazję poznać jak pierwotnie książka wyglądała. Po korektach sięgnęłam ponownie i mogę ocenić czy autor słucha swoich beta czytelników i zwraca uwagę w miejsca przez nas sugerowane. Tutaj muszę pochwalić bo jest różnica między pierwszym a drugim czytaniem. Dlatego Pawle dziękuję, że mogłam uczestniczyć w tym procesie i dołożyć swoją cegiełkę do powstania tej książki. 


    Książka jest pierwszym tomem przygód Deina, ale również kontynuacją trylogii Mitrys. Jest sporo na wiązań do wcześniejszych zdarzeń w Dwuświecie.  Książkę się dobrze czyta, nie brakuje zabawnych sytuacji i mądrości Leśniada :) Jest sporo polityki i nowych pionków na planszy quorka. Czytając ją drugi raz zaczęłam dostrzegać pewne niuanse, których nie wychwyciłam za pierwszym razem. Więc momentami trzeba szukać :) Dużo w tym pomaga znajomość wcześniejszych książek. Jak wspominałam jest to swego rodzaju kontynuacja, której głównymi bohaterami już nie jest Winea, Noran i ich przyjaciele w walce. Na samym początku autor rzuca nam smaczek w postaci Deina i jego przypadłości co szybko nasuwa tylko jedną myśl. ( Jeśli znasz trylogię Mitrys) Później przygody tego młodzieńca idą lawinowo. Kiedy już myśli, że mu się nie udało dostać do Słonecznych spotyka go niebywały zaszczyt ze strony samego Lijama. Podobną sytuację ma Morienne, ale ze strony Słonecznej Pani. Czy to przypadek, los a może braterstwo krwi to spowodowało? 

    To zostawię wam do przemyślenia. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że warsztat pisarski Pawła jest coraz lepszy z każdą kolejną książką. Jeśli nie czytaliście Mitrys, a sięgacie po Trylogię Deina autor zadbał, abyście chociaż odrobinę poznali sytuację w Dwuświecie, więc zaczynając lekturę nie jesteście zupełnie zieloni:). Dodatkowym plusem przy książce są grafiki, których nie ma w pierwszej trylogii. Osobiście czekam na drugi tom bo jestem ciekaw co się jeszcze wydarzy.

środa, 5 czerwca 2024

"W drodze po szczęście" Małgorzata Urszula Laska

Czytając „W drodze po szczęście” nasunęła mi się myśl, a raczej hasło HARDE BABKI J

Dlaczego akurat to, bo nie dawno czytałam inną książkę gdzie również kobieta prowadzi ciężarówkę. Również spotykała się z stereotypowym podejściem, że to nie praca dla niej, jak również przez wypadek spotkała miłość życia.

Mimo, że tyle mają wspólnego to całkiem dwie różne książkiJ Wracając jednak do właściwej powieści, autorka za główną bohaterkę dała nam Almę. Dziewczyna pracuje w firmie międzynarodowej przez co więcej jej nie ma w domu jak jest.  Podczas jednego z takich wyjazdów podczas przerwy została wyciągnięta na protest. Przez tą jedną decyzję jej życie staje na głowie. Dziwnym trafem przy każdej opresji ratuje ją Gabriel. Przystojny policjant, który okazuje się bratankiem właścicielki mieszkania, które rzekomo wynajmuje. Okazuje się, że to było oszustwo, któremu obie kobiety stały się ofiarami. Na szczęście dla nich udało się oszusta złapać i rozwiązać sytuację pozytywnie dla nich.

Alma mimo swoich poglądów i próby pokazania jaka twarda sztuka z niej, okazuje się dosyć kruchą i naiwną dziewczyną. Co sprawia, że łatwiej nam ją polubić. Czytając książkę poznajemy ją bliżej, jak wygląda jej praca i jakie ma poglądy. Niestety nie każdemu jej przekonania odpowiadają. Stąd też spotyka dziewczynę wiele, różnych sytuacji.

Jak później się okazuje ma nawet własnego anioła stróża, w którym się zakochuje. Nawet zjednać do siebie go nie było łatwo. Za sprawą różnić w opiniach i niedopowiedzeń. Czy Almie udało się jednak znaleźć drogę do szczęścia oraz jak ta droga była kręta  i wyboista dowiesz się z książki.

Książkę Małgorzaty się czyta przyjemnie, jest pełna uczuć i sprzeczności za sprawą wcześniejszych przeżyć bohaterów.  Można poznać trochę potocznego języka kierowców ciężarówek dzięki czemu można było poczuć się jednym z nich. Jak również slang policyjny. Nie brakowało momentów , gdzie można było się uśmiechnąć, dzięki czemu książka nie była nudna i monotonna.

poniedziałek, 27 maja 2024

"We śnie" Zuzanna Dydyna

 Sięgając po książkę nie wiedziałam do końca czego się spodziewać. Poznajemy Anastazję. Młodą i empatyczną dziewczynę, która zatrudnia się w ośrodku dla seniorów. Anastazja skończyła wiele kierunków, ale praca nie dawała jej satysfakcji. Nie czuła tego czegoś co by sprawiło, że będzie zadowolona.


Dopiero gdy przez przypadek stała się jednym z opiekunów w ośrodku, zaczęła odczuwać, że tam jest jej miejsce. Po mimo ciężkiej pracy fizycznej, trudnych pensjonariuszy, lubiła swoją pracę. W ośrodku miała bardzo dużo nocek. I podczas jednego z takich dyżurów jak Anastazja ucinała drzemkę przeniosła się do krainy snów. 

Podczas snów poznawała swoich podopiecznych całkiem z innej strony niż w rzeczywistości. Dzięki tym spotkaniom i rozmową z nimi mogła wpływać na rzeczywistość. W której starała się poprawić im warunki. Wstawiała się w ich imieniu u rodziny, a nawet wpłynęła na jedna z opiekunek, z którą pracowała. 

Anastazja jednak była samotna po mimo spełnienia w pracy, prócz brata nie miała nikogo. Poznała wtedy Grześka fizjoterapeutę. Dzięki Nadzi otworzyła się na coś czego wcześniej nie dostrzegała. Czas jaki spędziła z podopiecznymi w realu jak i we śnie dużo ją nauczył. 

Czytając książkę miała okazję przypomnieć sobie mój czas praktyk właśnie w takim ośrodku spokojnej starości. Tak samo jak Anastazja zajmowałam się pacjentami z różnymi przypadłościami nie tylko otępiennymi, ale również ruchowymi. Był to dla mnie czas bardzo wymagający. Mimo to wspominał go bardzo dobrze. Dlatego cieszę się, że poznałam Anastazję i jej przygodę. 

Możemy się dużo od niej uczyć w kwestii empatii, pokory i szacunku do osób niedołężnych. Jest to powieść, która chwyta za serce. Pokazuje z jakimi trudnościami się mierzyli podopieczni i jaki wpływ to wywarło na późniejsze losy i ich zachowanie.

wtorek, 21 maja 2024

"Słona wanilia" t3. Artur Tojza - RECENZJA PATRONACKA

     Za mną już ostatnia część "Słonej wanilii" i przyznam, że jak na młodzieżówkę jest fajnie napisana. Styl jest lekki i spójny, po mimo powtórzeń jakie się trafiają. ( pisząc powtórzeń mam na myśli powrót do tego co było np. jak Tomek trafił do Klubu Pomocników) Tego typu powrotów w całej trylogii jest sporo. Nie jest to jakieś uciążliwe w czytaniu, ale co niektórych może złościć. Mnie osobiście to nie przeszkadzało.

     W trzecim tomie słodko- gorzkiej opowieści poznajemy Annę. Wychodzą tajemnice rodzinne, które rozwiązują kilka pytać odnośnie zażyłości rodziny Amandy z rodziną Anny. Oczywiście Tomek dalej jest tym samym nerdem, który nie jednokrotnie wkurza swoją niedomyślnością, a za razem jest słodki w swojej ślepocie. W drugim tomie lepiej poznajemy Dawida, ale dopiero w trzecim wiemy co tak na prawdę łączy go z Ryszardem. 

    Nie brakuje momentów śmiechu, jak i trudnych gdzie bohaterowie potrzebują wsparcia. W ostatnim tomie "Słonej Wanilii" Artur pokazuje, że nie wszystko jest takie jak się na pierwszy rzut oka wydaje.

 

" Wszyscy nosimy maski, bojąc się spojrzeć we własne odbicie"

"Nikt nie jest doskonały i na tym właśnie polega doskonałość"

 

    W książce poznajemy też inne oblicze Ryszarda. Co mnie bardzo zaskoczyło i zmieniłam trochę o nim zdanie. W każdej książce mam swoich ulubionych bohaterów i trafiają się ci mniej lubiani. Do nich zalicza się matka Amandy - Lidia i ojciec Ryszarda. Największe czarne charaktery tej serii. W każdym tomie coś wymyślają aby zatruć życie nastolatków.  

    Zachęcam do poznania historii nastolatków sięgając po całą trylogię. Gwarantuje trochę nerwów i sporo śmiechu. 

 

czwartek, 16 maja 2024

"Podróż w niechcaine" Danuta Chlupowa

 Zapisując się na BT u Czytam dla przyjemności nie wzięłam pod uwagę tematyki książki. Jak zawsze sroka okładkowa wzięła górę co spodobało, że czytałam książkę o tematyce wojennej, za jakim nie przepadam. Poruszanie tematu wojny w powieściach nie należy do przyjemnych. Jeszcze napisać tak aby czytelnika zainteresować i w rzetelny sposób przedstawić historię tego okresu. 

Tak jak wspomniałam okładka mi się bardzo spodobała, później się okazało, że czytam na temat Drugiej Wojny Światowej jeśli dobrze kojarzę z historii (oby). Jednak uważam, że autorka sobie dobrze poradziła z tematem w powieści. Świadczą o tym dwie rzeczy.

-  Przeczytałam pierwszy tom do końca. ( Staram się tak czynić, lecz zdarzają się utwory, z których rezygnuje w czasie czytania.)

-  Jestem ciekawa dalszych losów bohaterów.

Podczas czytania innej powieści o tematyce Rzezi Wołyńskiej użyłam sformułowania, że się  lekko i przyjemnie czyta” mając na myśli styl literacki a nie tematy ujęte w powieści. Dostałam z tego powodu bardzo negatywny komentarz. Dlatego teraz boje się powtórzyć to zdanie.

Jednak wracając do samej książki. Okładkę ma bardzo fajną , tekst przejrzysty a pióro przyjazne. Jeśli chodzi o treść poznajemy historię kilku bohaterów, które losy się krzyżują w niepewnej przyszłości. W sumie opowieść można zawężyć do jednej głównej bohaterki, którą jest Bogusia Brzezińska. W trakcie ewakuacji jej mąż został ciężko ranny, na skutek czego zmarł w szpitalu. Od tamtego momentu Bogusia jest zdana na siebie i pomoc przyjaciółki Jadzi i jej babci Marianny.

Wczytując się w stronnicy poznajemy wszystkie trudności, strach i obawy o przyszłość jakie nastały. Jesteśmy wstanie na chwilę przenieść się do tych czasów, miejsc, w których są nasi bohaterowie. Poznać ich silne i słabe strony. Jak radzą sobie z trudną rzeczywistością jaka ich nastała.

W książce opisane również zostały miejsca oraz to jak wyglądała podróż. Mimo ciężkich warunków nie zabraknie w książce miłości.