Jest to kolejna książka po jaką sięgnęłam tej autorki. Książka pokazuje zderzenie dwóch światów. Oczekiwać z rzeczywistością co nie zawsze jest spójne. Tak było i w tym przypadku. Czytając książkę szargały mną skrajne emocje, było w tym dużo smutku i żalu, ale za razem podziw i szacunek. Nie każda bohaterka mi się podobała w tej książce, ale każda z nich wnosiła przesłanie do całości powieści.
Z historii Patrycji idzie wyciągnąć wiele lekcji odnośnie oczekiwań jak i samych ludzi. Patrycja jak na młodą dziewczynę, która wstępuje do zakonu jest bardzo ciepła i troskliwa. Śmie się stwierdzić idealna osoba w idealnym miejscu, ale aby na pewno. Po przemyśleniach i natchniona spotkaniem z siostrą Hiacyntą postanawia wstąpić do zakonu. Lata jakie tam poświęciła zweryfikowały postrzeganie jej względem sióstr oraz powołania.
Wydawało by się, że miłość do Boga się osłabia, a życie wśród zakonnic nie wniesie nic do jej życia. Nic bardziej mylnego. W tym czasie hartowała swoje ciało i swojego ducha. Poznała prawdziwe oblicze życia w zakonnych murach, które niestety nie pasowało do tego co widziała po spotkaniu z s. Hiacyntą .
Mimo nie przychylnego tratowania i plotek na swój temat nie poddawała się. Jednak w jej życiu zakonnym doszło do momentu buntu i wystąpienia z klasztornych murów. Do tej decyzji przyczynił się fakt choroby ojca i utrudnione kontakty z rodziną jak i uniemożliwianie wizyty w szpitalu. Stał się to punkt kulminacyjny dla Patrycji, która po mimo wielkiej miłości do Boga postanawia opuścić klasztor.
Nie myślcie, że ten czas był tylko smutny i pod górę. Owszem nie miała Patrycja lekko ale przez jeden incydent jaki miał miejsce za murami klasztornymi nie trafiłaby prawie umierająca do szpitala, gdzie poznała młodego lekarza. Po złamaniu ślubów czasowych i powrotu do domu jaj życie przybrało nieoczekiwany obrót.
Czy w tym wszystkim Bóg maczał rękę, a może to przypadkowe zrządzenie losu? Nie mnie to określać, ale jeśli chcecie dokładnie poznać zasady panujące w zakonie i to z czym musiała się zmierzyć siostra Bonawentura?
Autorka doskonale oddaje emocje zawarte w powieści, gdzie na końcu przyznaje, że sama powieść powstała na podstawie prawdziwej historii. Polecam przeczytać ją każdej młodej dziewczynie, która rozważa wstąpienie do tej profesji. Jak i każdemu kto chce chociaż drobinę poznać prawdziwe życie klasztorne.
Dziękuję za opinię.
OdpowiedzUsuńBohaterka to Patrycja nie Sylwia, a zakon to nie profesja a powołanie.
OdpowiedzUsuńDziękuję, że wyłapałeś błąd w imieniu. A co do zakonu to określenie profesja samo pada w książce. I jak wiele rzeczy nie jest takie jak nam się wydaje. Pozory mogą mylić.
Usuń