Dzięki booktour u czytam dla przyjemności miałam okazję sięgnąć po książkę Stefana. Książka mnie zaskoczyła i momentami miałam obawy co do głównego bohatera.
Poznajemy Hieronima Wroste, który w szkole powiedział, ze chce zostać policjantem aby złapać mordercę mamy. Jakkolwiek niewinnie to brzmi sprawia, że uparcie dąży do celu. Aż momentami staje się to jego obsesją. Stawiał sobie za główny cel znaleźć tego bydlaka.
Jestem pod wrażeniem uporu bohatera, gdyż zostaje policjantem, który jest na służbie w swojej rodzinnej wiosce. Podczas pracy prowadzi swoje prywatne śledztwo, często naginając regulamin. Nie mniej przysparza mu to trochę kłopotów. Jak mu idzie prywatne śledztwo, do kogo go zaprowadzi i jakie przy tym wyjdą inne sprawy dowiecie się z książki. Nie zamierzam spojlerować :)
Autorowi musze przyznać, że ciekawie prowadzi fabułę. Sprawił, że Hieronim był naturalny, chociaż czasem wkurzający. Niestety Kingi nie polubiłam. Od samego początku mnie bohaterka irytowała delikatnie mówiąc. Były momenty w książce, gdzie obawiałam się, że sumienny policjant stanie się sędzią i katem dla sprawcy morderstwa przed wielu lat.
Powieść jest przyjemnym stylem napisana, jednak momentami nurząca była. Ale jak już coś się działo to nie dało się książki odłożyć na później. Taki zabieg sprawiał, że akcja była zwarta ale nie pędziła łeb na szyję i czytelnik był wstanie oswoić się z całokształtem.
Myślę, że nie będzie to jedyna książka autora po którą sięgnę. A wy jak jesteście ciekawi co za tajemnice z przed lat zaczyna wyciągać Hieronim próbując odnaleźć mordercę matki, sięgnijcie po książkę i podzielcie się wrażeniami.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz